

Śp. Wacław Kaczałko był wieloletnim sędzią, który w najwyższej klasie rozgrywkowej (ówczesnej I lidze) wybiegał na boiska przez 10 lat. Był jednym z najlepszych arbitrów tamtych czasów, co potwierdzają liczne odznaczenia, m.in. tytuł Honorowego Sędziego PZPN, Złota Odznaką PZPN, czy Złota Odznaka DZPN.
Rodzinie zmarłego składamy wyrazy głębokiego współczucia. Jednocześnie informujemy, że ceremonia pogrzebowa odbędzie się w piątek 07.03.2025 r. o godz. 10:00 na Cmentarzu Komunalnym przy ul. Kiełczowskiej 90 we Wrocławiu.
Zobaczcie, co o sędziowaniu mówią:
PATRYK GOŁĘBIEWSKI:
Jako były piłkarz 3 ligi byłem przekonany, że sędziowanie jest dosyć łatwe, ale prawda okazała się zupełnie inna. Teraz będąc na boisku z gwizdkiem lub chorągiewką w ręce mecze wyglądają dla mnie całkowicie inaczej z tej perspektywy. Sędziowska rzeczywistość pokazała, że ja i moi koledzy piłkarze wcale tak dobrze nie znaliśmy przepisów gry, jak nam się wydawało. Teraz wiem, że często kłócąc się z arbitrami nie mieliśmy racji. Gdybyśmy jako czynni zawodnicy mieli tę wiedzę i rozumieli sposób prowadzenia spotkań przez sędziów, to moglibyśmy też wprowadzić dużo ciekawych rozwiązań na boisku.
Piłkarskie doświadczenie na pewno pomogło mi w sędziowskim rozwoju, bo przekłada się na czucie gry i podejmowanie zdecydowanych, pewniejszych decyzji w czasie meczów. Dlatego uważam, że osoby, które grały w piłkę, nawet na poziomie juniorskim, mają pewien handicap na starcie sędziowskiej przygody. Cały czas zachęcam moich kolegów z boiska, którzy tak jak ja zakończyli już kariery zawodnicze, do spróbowania swoich sił w innej roli na boisku.
Dla mnie sędziowanie to nie tylko przyjemność z dalszego bycia blisko piłki, ale także motywacja do dbania o dobrą formę fizyczną. Utrzymanie jej na wysokim poziomie jest niezbędne, by mieć szansę na awansowanie w hierarchii arbitrów i móc sędziować mecze w coraz wyższych ligach. Dodatkowo sędziowanie sprawiło, że mogłem poznać jeszcze więcej ludzi związanych z lokalnym futbolem, a wielu z poznanych sędziów stało się moimi bliskimi kolegami.
Na pewno część osób ma obawy dotyczące bezpieczeństwa sędziów, natomiast po tych kilku latach mogę śmiało stwierdzić, że na większości obiektów sportowych w naszym regionie sędziowie są przyjmowani z należytym szacunkiem. Z roku na rok rośnie kultura zachowania zarówno ze strony piłkarzy, działaczy, jak i kibiców.
MARTA CHODOROWSKA:
Choć sędziowanie to głównie domena mężczyzn, to coraz więcej koleżanek decyduje się na dołączenie do naszego grona. Aktualnie w KS Wrocław jest nas kilkanaście, a widok kobiety-arbitra na lokalnych boiskach nie jest już niczym wyjątkowym. Część z nas awansowała na poziom krajowy i sędziuje mecze szczebla centralnego, czyli najwyższe ligi kobiece w Polsce, a w przeszłości przedstawicielka naszego regionu – Karolina Skalska-Jakubaszek dotarła na sam szczyt i została międzynarodową sędzią asystentką.
Sędziowanie to świetna okazja na rozwijanie pasji do sportu i szansa na poznanie wielu nowych osób. Uważam, że kobiety bardzo dobrze spełniają się w roli arbitrów, a często sprawdza się powiedzenie, że na boisku łagodzą obyczaje i mecze są prowadzone w spokojniejszej atmosferze. Zachęcam nie tylko piłkarki, ale wszystkie kobiety, które chcą być częścią futbolowej rodziny i zastanawiają się nad zapisaniem się na kurs, żeby spróbowały i przekonały się, czy to hobby jest dla was.
W trakcie kursu można poznać lepiej przepisy gry i specyfikę sędziowania, a potem na boiskach zdobywa się praktykę. Na początku wiele rzeczy może wydawać się trudnych, ale z każdym kolejnym meczem nabiera się doświadczenia. Nie trzeba jednak obawiać się, że nagle zostanie się wyznaczonym na spotkanie Klasy B i trzeba będzie jako sędzia zapanować nad dwoma rozemocjonowanymi drużynami. Po ukończeniu kursu jesteśmy bowiem stopniowo wdrażane w sędziowanie i zaczynamy jako asystentki na meczach młodzieżowych. Dopiero wraz z nabieraniem doświadczenia uczestniczymy w coraz bardziej wymagających spotkaniach.
Podobnie jak ja, nie każda z koleżanek czuje się dobrze w roli sędziego głównego, dlatego mamy też możliwość skupienia się tylko na roli biegającej z chorągiewką asystentki i rozwijania w tej specjalizacji. Po 1,5 roku sędziowania zostałam rekomendowana właśnie jako asystentka na szczebel centralny i od jesieni po zdaniu egzaminów PZPN mam okazję uczestniczyć w najważniejszych meczach kobiecych rozgrywek w Polsce.
DAWID PANICZ
Przygoda sędziowska jest na razie moim najlepszym doświadczeniem w życiu. Dzięki sędziowaniu odnalazłem swoje nowe hobby, poznałem wiele wspaniałych osób, a dodatkowo będąc uczniem jest to sposób na dorobienie „paru groszy”.
Wziąłem udział w poprzedniej edycji kursu sędziowskiego we Wrocławiu, na początku 2024 roku. Od pierwszych zajęć bardzo mi się spodobało i z każdym spotkaniem coraz bardziej łapałem sędziowskiego bakcyla. Z piłką byłem związany od najmłodszych lat, trenując i grając w klubie, ale pierwszemu wybiegnięciu na boisko w roli sędziego towarzyszył olbrzymi stres. Z każdym weekendem coraz bardziej się jednak z tym oswajałem i rosła pewność siebie.
Dużym wydarzeniem był pierwszy mecz Klasy B, który sędziowałem samemu i przed nim zastanawiałem się, jak mając 16 lat zapanować na boisku nad 22 piłkarskimi wyjadaczami. Dzięki dobremu kontaktowi z kapitanami zespołów udało się przejść spokojnie przez mecz, a po jego zakończeniu jeden z nich chwilę dodatkowo ze mną porozmawiał i wyjaśniliśmy sobie kilka boiskowych sytuacji z jego i mojej perspektywy. Bardzo miłe było, gdy na koniec pozytywnie ocenił sędziowanie i życzył mi powodzenia.
Kierujący Kolegium dostrzegli moje zaangażowanie i w nagrodę na koniec rundy wiosennej zostałem wyznaczony jako asystent na mecz Klasy Okręgowej. Był to moment, w którym zauważyłem, że nie tylko czerpię z sędziowania dużą satysfakcję, ale jest ono też czymś, co mi bardzo dobrze wychodzi. Zacząłem poświęcać więcej czasu na przygotowania, m.in. dodatkowo trenowałem w tygodniu. Po starcie nowego sezonu, jesienią zostałem wybrany do grona sędziów asystentów 4 ligi, co było olbrzymim wyróżnieniem i rzadkością w przypadku sędziów o tak krótkim stażu. Udział w meczach na tym poziomie pozwolił mi spotkać się na boisku z zawodnikami z przeszłością w ekstraklasie – jak Arkadiusz Piech czy Paweł Zieliński.
Sędziowanie pomogło mi nabrać pewności siebie oraz nauczyć się działania pod presją czasu i podejmowania decyzji. Mogę być przykładem, że młody wiek nie musi być przeszkodą i można równie dobrze odnaleźć się w środowisku starszych osób. Oczywiście jak każdy sędzia z krótkim stażem popełniam błędy, ale staram się wyciągać z nich wnioski i je eliminować. Moim celem na 2025 rok jest dalszy rozwój i awans jako sędzia do klasy A.
Tym razem stan zdrowia pozwolił wziąć w nim udział 16 byłym wieloletnim arbitrom, doskonale znanych nie tylko w lokalnym piłkarskim środowisku. Nie zabrakło w tym gronie przedstawicieli władz KS Wrocław, w tym Przewodniczącego Mariusza Kowalskiego.
Dobra atmosfera przy świątecznym stole sprzyjała długim dyskusjom. Oczywiście poruszano głównie tematy związane z futbolem i sędziowskim rzemiosłem. Rozmawiano nie tylko o teraźniejszości, ale dużo czasu poświęcono na wspominanie dawnych czasów i porównywanie z obecną sytuacją.
Wszyscy wyrazili chęć kontynuowania tradycji za rok, a na kolejne spotkanie zaproszenie od nestorów ponownie otrzymali także nasi międzynarodowi arbitrzy Damian Sylwestrzak i Adam Karasewicz, którzy z powodu wyjazdów nie mogli pojawić się tym razem, a weterani chcieliby im osobiście pogratulować osiągnięć i świetnego reprezentowania KS Wrocław nie tylko w kraju, ale także na międzynarodowej arenie.
Rozpoczęły się już zapisy na Kurs Sędziowski 2025, który odbędzie się na przełomie lutego i marca.
To jedyna okazja w najbliższym czasie na rozpoczęcie swojej przygody z sędziowaniem, kolejny kurs odbędzie się dopiero za rok.
Masz skończone 16 lat (do 01.03.2025)
Jesteś osobą niekaraną
Nie masz przeciwwskazań zdrowotnych do uprawiania sportu
Sędziować można w każdym wieku! Zapraszamy starszych i młodszych, kobiety i mężczyzn, piłkarzy i kibiców
Sędziowanie można łączyć z aktywnością w klubie – jako zawodnik, trener, czy działacz
Połącz swoją pasję z dodatkowym zarobkiem
Turniej był okazją nie tylko do aktywnego spędzenia czasu, ale także do integracji i rozmów w sędziowskim gronie. Wśród przybyłych nie zabrakło Mariusza Kowalskiego, Przewodniczącego KS Wrocław, który podziękował wszystkim za aktywność w 2024 roku i złożył życzenia świąteczno-noworoczne.
Same trwające 3,5 godziny zmagania pełne były emocji, a w fazie pucharowej do wyłonienia zwycięzcy aż czterokrotnie potrzebne były rzuty karne. Dużo pracy mieli także arbitrzy – Ireneusz Kowalkowski i Marcin Hryc, którzy podjęli się trudnej roli sędziowania koleżankom i kolegom.
Rywalizacja toczyła się w dwóch grupach eliminacyjnych i następnie w drugiej fazie walczono o finalne miejsca. Każda z drużyn rozegrała łącznie po 5 meczów, a na zakończenie dla najlepszych zespołów oraz wyróżnionych indywidualnie czekały okolicznościowej medale i puchary. Rozgrywki były także okazją do zaprezentowania aktualnej formy i umiejętności przed wyborem reprezentacji KS Wrocław na dolnośląski turniej sędziów, który zaplanowano w lutym 2025 roku.
Informacje o tym jak przebiegała rywalizacja można znaleźć na dedykowanej stronie turnieju.
Wyróżnienia indywidualne:
Klasyfikacja drużynowa:
Składy:
A Klasa
Krzysztof Więcek (Br)
Patryk Gołębiewski
Jan Brzeziński
Dawid Zdzymiera
Artur Przystarz
Piotr Kwiatkowski
Marcin Babiarz
Marcin Polański
Okręgówka
Michał Jankowiak (Br)
Patryk Ogrodnik
Konrad Nowak
Maciej Siwek
Konrad Jaworski
Rafał Świerczek
Damian Dumycz
Mateusz Chruszcz
B Klasa (granatowi)
Piotr Bogatko (Br)
Dawid Panicz
Jakub Borowczyk
Piotr Bednarz
Jędrzej Leśniewicz
Dawid Kazana
Aleksy Nowosadzki
Czwarto(Ligowcy)
Paweł Kucharczyk (Br)
Michał Hnatkiewicz
Krzysztof Robert
Patryk Kubis
Bartłomiej Oniszczuk
Michał Pondel
Radosław Kasprzyk
B Klasa (żółci)
Zenon Paciorek (Br)
Krystian Kasina-Romaniuk
Kacper Kupis
Krystian Główka
Edward Franczuk
Rafał Ziemiański
Jakub Perłak
B Klasa (biali)
Tomasz Warchoł (Br)
Michał Bęben
Konrad Kokora
Jakub Rabij
Bartłomiej Dudzik
Dawid Wolsztyniak
Jakub Jabłoński
B Klasa (żeńska)
Konrad Michalik (Br)
Dominika Wyleżoł
Julia Ciura
Joanna Stefańczyk
Ilona Ozga
Kinga Cencelewicz
Marta Chodorowska
B Klasa (czerwoni)
Dominik Kulak (Br)
Bartłomiej Racławski
Dawid Młodzik
Franciszek Bochniarz
Sergii Nazin
Daniel Orzechowski
Krzysztof Tarnawski
Wcześniej plakietkę FIFA nosił Mariusz Kowalski, aktualny Przewodniczący KS Wrocław, a w gronie żeńskim tę funkcję pełniła Karolina Skalska-Jakubaszek. Od 3 lat jako sędzia na liście FIFA znajduje się oczywiście także Damian Sylwestrzak, który uzyskał teraz dodatkowo także uprawnienia jako międzynarodowy arbiter VAR/AVAR.
Adamowi droga od rozpoczęcia przygody z sędziowaniem do statusu arbitra międzynarodowego zajęła prawie 17 lat, a bliski nominacji był rok temu, gdy znalazł się na liście rezerwowej PZPN. Spotkania wysokiej rangi nie będą jednak dla niego nowością, bowiem już zaliczył ponad 20 meczów jako członek zespołu Damiana.
Karasewicz w roli asystenta może pochwalić się już około 250 meczami na szczeblu centralnym w Polsce, z czego ponad 100 w Ekstraklasie. Był także RLO (oficerem łącznikowym sędziów) podczas meczów Śląska Wrocław w europejskich pucharach. Jako sędzia z gwizdkiem osiągnął w przeszłości poziom 3 ligi. Aktualnie aktywnie wspiera także swój macierzysty KS Wrocław, w którym jest Szkoleniowcem i Członkiem Zarządu.
Zdjęcie: Miedź Legnica
Przebywający na trybunach notowali warte omówienia zdarzenia meczowe, zachowania i decyzje kolegów na murawie. Mecz do analizy okazał się idealny, bowiem nie brakowało ciekawych sytuacji – podyktowany został rzut karny, jedna z bramek padła w sytuacji stykowej w kontekście spalonego, przy innym golu piłka nieznacznie przekroczyła linię bramkową. Pokazano także 8 żółtych kartek.
Po zakończonym pojedynku wszyscy udali się do pobliskiej sali, gdzie najpierw obserwator Tomasz Martowicz dokonał omówienia meczu z sędziami, a następnie kluczowe zdarzenia zostały zweryfikowane z nagraniem meczu. W kolejnej części prowadzona była dyskusja, zadawano pytania sędziom, a topowi arbitrzy KS Wrocław – Damian Sylwestrzak oraz Adam Karasewicz dzielili się swoim doświadczeniem, a także przekazywali cenne uwagi i wskazówki.
– Byłem pozytywnie zaskoczony, gdy dowiedziałem się o wyznaczeniu mnie na sędziego tego spotkania. Sytuacja, w której inni sędziowie w tak licznej grupie na trybunach obserwują na żywo moją pracę na boisku na pewno była czymś nowym. To, że po meczu mogłem wysłuchać nie tylko obserwatora, ale też koleżanek i kolegów, w tym arbitra międzynarodowego, jest dla mnie cennym i unikalnym doświadczeniem, kolejną cegiełką w sędziowskim rozwoju – komentował Konrad Jaworski, arbiter klasy okręgowej objęty programem mentorskim dla perspektywicznych sędziów.
Duże zaangażowanie uczestników sprawiło, że wspólna pomeczowa analiza trwała ponad godzinę, a i tak nie wyczerpano wszystkich wątków. Dla części z sędziów była to pierwsza okazja na zobaczenie jak przebiega pomeczowa rozmowa z obserwatorem. Wiedza praktyczna zdobyta podczas omawiania meczu z pewnością zaowocuje poprawą sędziowskiego warsztatu uczestników. Wkrótce sędziowie KS Wrocław wezmą udział w kolejnym tego typu szkoleniu, tym razem obserwując z trybun i analizując pracę arbitrów podczas ekstraklasowego meczu Śląska Wrocław.
Fotografie: Aleksy Nowosadzki
Jakie to uczucie znowu być z powrotem na meczu Ekstraklasy? Już trochę lat od debiutu minęło. Był jakiś dreszczyk emocji?
No tak, faktycznie, to był powrót po ośmiu latach, także trochę czasu minęło. Dreszczyk emocji jasne, że był, bo ciągle nam wszystkim zależy, żeby wypaść jak najlepiej. Zwłaszcza jeżeli to było po takiej długiej przerwie i dostaje się z powrotem okazję na najwyższym szczeblu.
Mecz chyba odbył się bez kontrowersji i ten ponowny debiut można uznać za udany.
Tak, jak najbardziej mecz był w porządku. Sędziowsko bardzo fajnie wyszło. Świetnie się złożyło, że znowu miałem okazję sędziować z Damianem, więc ten – nazwijmy to powrót – był znacznie przyjemniejszy. Wiedziałem czego Damian ode mnie oczekuje jako asystenta i czego ja się mogę spodziewać na boisku, w szatni. Zdecydowanie łatwiej jest, jak się ma znajomą twarz, niż jak sędziuje się razem po raz pierwszy, czy drugi.
Schodząc z boiska odczuwałeś różnicę, że to była Ekstraklasa, a nie pierwsza liga?
Zabawne było to, że tutaj była po prostu etykieta Ekstraklasy na tym meczu, a obie drużyny w zeszłym sezonie rywalizowały w pierwszej lidze i obie awansowały. Znałem je bardzo dobrze, ponieważ miałem okazję sędziować parę ich spotkań w poprzednim sezonie. Skład nie uległ drastycznej zmianie, również myśl szkoleniowa pozostała ta sama, więc można powiedzieć, że to była Ekstraklasa, ale taki mecz dla mnie trochę “po staremu”.
Czyli można powiedzieć, że nie było to specjalnie duże wyzwanie?
Nigdy nie wiemy, co mecz przyniesie. Zawsze może się zdarzyć coś nieoczekiwanego. Tu, na szczęście, jeżeli już przychodził ten moment, to byliśmy gotowi podjąć dobre decyzje. Jedyny aspekt, który zrobił na mnie wrażenie, to był po prostu stadion Lechii, ale to niezależnie od poziomu rozgrywkowego, bo również grali na nim w pierwszej lidze. To była moja pierwsza wizyta tam i to jest po prostu piękny obiekt.
Cofnijmy się o tych parę tygodni wstecz, kiedy pojawił się komunikat na temat sędziów szczebla centralnego na nowy sezon. Byłeś zaskoczony, czy miałeś jakieś przecieki wcześniej?
O awansie się dowiedziałem w dniu publikowania list, więc było to dla mnie zaskoczenie. Wiem, że miałem bardzo dobry sezon, ale również poprzednie były na dobrym poziomie moim zdaniem. Nigdy nie wiadomo, czy zostanie nam dana szansa awansować i pokazać się w tej wyższej grupie asystentów. W tym przypadku można powiedzieć, że w końcu się udało i cieszyłem się z tego niezmiernie.
Miałeś taką cichą nadzieję na awans, czy już po tylu latach trochę przestałeś się emocjonować?
Przyznam się, że zawsze przy ostatniej kolejce danego sezonu gdzieś ta nadzieja wzrastała na mecz w Ekstraklasie. I jeżeli nie pojawiał się taki mecz-szansa w ostatnich kolejkach, to te oczekiwania malały. W tym roku ponownie nie byłem wyznaczony i tym samym byłem raczej pogodzony, że nie jestem brany pod uwagę jako kandydat do awansu. Dlatego tym bardziej ta decyzja była bardzo dużą, przyjemną niespodzianką.
To tym bardziej, że awans otrzymało jedynie 4 sędziów. Znalazłeś się w sędziowskiej elicie tej specjalności!
No można tak powiedzieć. W Polsce aktualnie jest 13 zawodowych sędziów asystentów i 25 w pierwszej grupie, zatem jest to dosyć wąskie grono na najwyższym szczeblu w kraju.
Opowiedz jak wyglądała Twoja sędziowska droga do Ekstraklasy.
Kurs zrobiłem w 2009 roku, mając 18 lat. Starałem się sędziować jak najwyżej, jak najlepiej, czy to na środku, czy na linii. Doszedłem do czwartej ligi jako sędzia, a na trzecią ligę jeździłem jako asystent. W 2014 roku pojawiła się szansa, żeby pojechać na casting organizowany przez Kolegium Sędziów PZPN. Szukano kandydatów do programu CORE w UEFA.
Była to trochę inna ścieżka, niż obecnie, gdy mamy CORE Polska dla młodych, perspektywicznych sędziów asystentów szczebla centralnego. Ja miałem taką skróconą drogę i na tym castingu zostałem wybrany wraz z Bartkiem Heinigiem z Gdańska. Mieliśmy okazję reprezentować Polskę wraz ze Zbigniewem Dobryniem na UEFA CORE w Szwajcarii.
Dzięki temu awansowałem także jako asystent szczebla centralnego i od 2014 roku sędziowałem mecze w pierwszej lidze. W międzyczasie między zgrupowaniami CORE dostałem właśnie szansę do sprawdzenia się w Ekstraklasie, nie mając wtedy nawet skończonych 25 lat. I dotychczas było to jedyne moje spotkanie na tym szczeblu.
Przez te 10 lat na szczeblu były wzloty i były upadki, były lepsze mecze, gorsze mecze, lepsze rundy, gorsze rundy. Również zdarzyła mi się, może to też przydatne dla młodszych kolegów będzie, “znakomita” runda, w której miałem łamańca z każdej możliwej kategorii, co mecz z innego tytułu. Były więc też bardzo słabe momenty, w których się ocierałem o utrzymanie na szczeblu, ale koniec końców zaprocentowała wytrwałość i wykonywanie dodatkowej pracy.
Robiłem rzeczy, które nie były obowiązkowe – dodatkowe treningi, oglądanie swoich meczów, analiza i wyciąganie wniosków. Nie zawsze to się kończy awansem, ale na pewno lepszym warsztatem.
Nie jesteś sędzią zawodowym, więc poza meczami normalnie pracujesz. Jak wygląda twój tryb funkcjonowania, jak to pogodzić?
To wszystko jest bardzo proste – nie ma się czasu na inne rzeczy (śmiech). Wstaje się rano, idzie się na trening, idzie się do pracy, wraca się z pracy, załatwia się sprawy rodzinne i idzie się spać. Nic większego, nic trudniejszego. Prosta recepta, tylko trzeba to robić.
Jakie cechy musi mieć Twoim zdaniem dobry sędzia asystent? jak rozpoznać czy ktoś być może pójdzie twoim śladem, czy Adama Karasewicza, który też jest naszym reprezentantem tutaj na najwyższym szczeblu w Polsce.
Dobry asystent na pewno musi się umieć dostosować. To jest bardzo ważna cecha. bardzo trudna zarazem, ponieważ na szczeblu centralnym sędziujemy z różnymi sędziami i każdy jest inny. Kolejną cechą jest to zrozumienie i pogodzenie się z tym, że nie jest się najważniejszą częścią zespołu i to nie ja decyduję o wszystkim. Jestem tu tylko po to, żeby pomóc sędziemu posędziować ten mecz. Wiadomo, że przede wszystkim na boisku, ale również poza, czyli w szatni, przed meczem, po meczu. A jadąc na mecze często tego brakuje.
Czasem na niższym szczeblu się tak mówi, że ktoś próbuje sędziować z linii za kolegów, którzy biegają z gwizdkiem.
Dokładnie. Każdy ma z nas na boisku swoje role i trzeba umieć się dostosować do tego, czego oczekuje się od nas.
Ta specjalizacja chyba jednak dopiero przychodzi z czasem. Zarówno Ty, jak i Adam sędziowaliście na środku mecze – odpowiednio 4 i 3 ligi. To chyba ważne, żeby zbyt szybko nie myśleć tylko o roli asystenta.
Uważam, że tak, zdecydowanie, ponieważ doświadczenie ze środka pozwala nam zrozumieć czego od nas oczekuje sędzia, kiedy później jesteśmy asystentami. Trzeba zrozumieć jak to wygląda ze środka, wtedy będziemy w stanie dobrze pomagać z boku. Również wiemy, że asystenci są odpowiedzialni głównie za artykuł 11 (spalony – dop.), ale potrzebne czucie artykułu 12 (faule – dop.) wyrabia się głównie sędziując mecze na środku.
Jakieś rady dla dla młodych asystentów, wskazówki, co może pomóc w rozwoju? Nad czym warto pracować? Na pewno szybkość, żeby zdążyć za skrzydłowymi…
Jeśli chodzi o aspekty fizycznie to jest zdecydowanie szybkość, zwrotność i czas reakcji, często bardzo pomijany. Wystarczy zdrzemnąć się na moment, stracić koncentrację i już może być po akcji. Jeżeli chodzi o pozostałe aspekty, to umiejętność dobrej, konkretnej komunikacji. Zauważyłem, że na meczach na okręgu coraz popularniejsze są zestawy komunikacji dla sędziów i często jest tam bardzo dużo słów, a bardzo mało treści. Bądź są komunikaty wtedy, kiedy są rzeczy oczywiste, a nie kiedy faktycznie jest potrzeba pomóc sędziemu. Wydaje mi się, że bardzo ważna jest nie tylko to, co odbywa się podczas meczów, ale też praca za kulisami. Ważne, żeby mieć samemu motywację do pracy, treningów, rozwoju. Żeby to wychodziło od samych sędziów, a nie że ktoś naciska, wymaga.
Co byś mógł fajnego powiedzieć o byciu sędzią? Dlaczego warto nim zostać? Może ktoś będzie czytać ten wywiad, kto nie jest jeszcze sędzią, zastanawia się, czy warto mieć takie hobby.
Dla mnie sędziowanie jest po prostu byciem częścią tego sportu, byciem częścią piłki. Jesteśmy blisko meczów, zawodników, trenerów, całego tego świata. Robimy to dlatego, że kochamy ten sport. Nie każdemu z nas jest dane grać na wysokim poziomie, czy na jakimkolwiek poziomie. Dzięki sędziowaniu możemy dalej pozostać w kontakcie z tym sportem. Sportem, którym wszyscy kochamy. Bez sędziów, mimo wszystko, te mecze by się nie odbywały, więc jesteśmy też ważnym, ale trzeba pamiętać, że nie najważniejszym, elementem tego widowiska.